Aleksandra Jach: Przede wszystkim chciałabym zapytać kto, kiedy i po co wymyślił portal „Nauka o klimacie”?
Antoni Bielewicz: Cała inicjatywa zaczęła się przed szczytem klimatycznym COP 19 w Warszawie w 2013 roku. Chwilę wcześniej mieliśmy do czynienia z nasileniem propagandy kwestionującej zmiany klimatu i na tej kanwie powstał pomysł, żeby stworzyć portal, gdzie ludzie zajmujący się nauką mogliby wyjaśniać tzw. „bzdury klimatyczne”.
Inicjatorem był Marcin Popkiewicz, autor książki „Świat na rozdrożu”, fizyk i popularyzator nauki, który wziął mnie na Wydział Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie poznałem fizyków atmosfery – dra hab. Szymona Malinowskiego z UW i dra hab. Piotra Flatau z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego. Obaj byli zainteresowani docieraniem do szerokiej publiczności w dziedzinie klimatu. W pewnym momencie profesor Szymon Malinowski zaproponował, by współpracowała z nami dr Aleksandra Kardaś.
Aleksandra Jach: Chciałabym z Tobą porozmawiać o antropocenie, który jest związany z problemem kryzysu ekologicznego i jego konsekwencjami. Wydaje mi się, że w Polsce skala ludzkiego wpływu na środowisko nie jest wystarczająco obecna w publicznej debacie. Problemy związane ze środowiskiem przedstawiane są w polskich mediach jako wyizolowane wobec kontekstu społecznego, politycznego, ekonomicznego. Bardzo często podkreślana jest dychotomia pomiędzy interesami grup społecznych, które mają prawo do konsumowania różnych dóbr, albo nie mogą sobie pozwolić finansowo na zmianę pewnych praktyk (np. palenie śmieciami w piecu), a interesami tzw. "przyrody". Te ostatnie rozumiane są jako wartość biologiczna (unikalność konkretnego ekosystemu), która jednocześnie wydaje się wielu osobom, czymś abstrakcyjnym.
Równolegle, pojawiają się inicjatywy, które są intuicyjnym, afektywnym komentarzem odnośnie tego, że jednak środowisko, które współtworzymy, jest czymś więcej niż wartościowym w kategoriach kapitalistycznych interesem. To także "dobro wspólne", o które chcą walczyć. Czym dla Ciebie jest działanie na rzecz środowiska, albo myślenie ekologiczne? Czy używasz tych pojęć, kiedy mówisz o swojej praktyce?
Cecylia Malik: Czasami podpisuję się jako aktywistka i ekolożka, ale nie lubię tych określeń. Aktywistka to dla mnie działaczka społeczna, a ekolog – miłośnik Gorców czy Tatr. Nie lubię ekologii rozumianej jako styl życia i modę, bo sprawy natury są bardzo poważne.
Przykładowo, ostatnio ponownie powrócił pomysł na to, by polskie rzeki były drogami. Wprawdzie to nic nowego, bo już w latach 60. były plany, by z Wisły zrobić drogę dla węgla. Niemniej jednak trzeba pamiętać, że dostosowanie jej do tych celów, wymaga tak naprawdę dewastacji ctego specyficznego ekosystemu. Myślenie ekologiczne to dla mnie świadomość czym na przykład jest rzeka Wisła. Jak bardzo jest unikatowa, nawet w skali Europy. Głównie z tego powodu, że w PRL-u nie mieliśmy pieniędzy, by ją zmodernizować. Dzięki temu uchowała się przepiękna, meandrująca rzeka z łachami, a w stolicy, nad Wisłą mamy dziką plażę. To jest absolutny skarb, nasze dziedzictwo, które jest niesamowitą wartością.
Myślenie ekologiczne to dla mnie także obrona wartości i nietrwonienie majątku publicznego. Tak jak w przypadku naszej walki o Zakrzówek. Miejsce to jest niesamowicie cenne i wartościowe z wielu powodów. Przede wszystkim egzystencjalnych – czyste powietrze i woda to podstawowe rzeczy bez, których nie możemy żyć, ale także estetycznych – bardzo ważne jest dla mnie piękno natury. Polska nie jest wyjątkowo pięknym krajem, w sensie rozmaitości krajobrazu, więc jeżeli zdarzają się tu i ówdzie takie miejsca, powinniśmy się o nie troszczyć jak o skarb.
Wyobraźmy sobie park umieszczony w atmosferze. Stworzyła go Amy Balkin, która od kilku lat wykupuje dostępne na rynku komercyjnym pakiety emisji CO2. Artystka wyzwala spod praw rynku kolejne metry sześcienne atmosfery. Powietrze ponownie staje się dobrem wspólnym. Brzmi to absurdalnie. Jak można sprzedawać prawo do zanieczyszczania czegoś, co stanowi fundamentalną podstawę życia? Jak można posiadać na własność zjawisko, które nie ma granic, a jego ruch nie jest kontrolowany? Amy Balkin udowadnia, że zanieczyszczenie powietrza jest naszym wspólnym problemem i namawia do jego ochrony. Czy można byłoby je wpisać na listę UNESCO?
W Polsce dyskusja wokół stanu powietrza jest coraz bardziej gorąca. Włączają się w nią nie tylko aktywiści miejscy i mieszkańcy, ale także artyści. W Krakowie, z Krakowskim Alarmem Smogowym współpracuje Cecylia Malik. Wspólnie, organizują oni manifestacje, happeningi, akcje uświadamiające, mające na celu wywarcie nacisku na władze miasta w kontekście wprowadzania odpowiednich regulacji.
Podczas spotkania zastanowimy się na ile sztuka może inicjować nowe sposoby definiowania tego, co wspólne. Czy poprzez zaangażowane działania na rzecz środowiska, włączanie się w akcje polityczne i manifestacje, artyści są w stanie pokazać, jak bardzo złożone są problemy ekologiczno-społeczne? Jak w takich działaniach łączy się to, co etyczne, z estetycznym i politycznym? Czy potrzebujemy nowych pojęć i symboli budujących wspólnotę, rozumiejącą, że jednostką przetrwania jest nie gatunek, ale organizm plus jego środowisko?
W 2018 roku prowadziłam pierwszy warsztat z cyklu „Ekologia instytucji“ skierowany do pracowników instytucji kultury (Praktycy kultury). Spotkanie odbyło się we Wrocławiu 13 grudnia, gdzie pojechałam na zaproszenie Strefy Kultury. Okazało się, że wielu z nas, a więc pracowników kultury czuje, że racjonalne zarządzanie zasobami jest sprawą ważną i rozumiemy jak to się łączy ze zmianami systemowymi. Warsztaty miały charakter pilotażowy, a ich uczestnicy mieli dowiedzieć się, w jaki sposób określać cechy ekologicznej produkcji kulturalnej na każdym etapie jej przygotowania, zaproponować skalę potrzebnych zmian w organizacji instytucji i wskazać te, które są możliwe do zastosowania w danym momencie.
fot. ściana nieczynnego budynku Trafostacji przekształconej przez Joannę Rajkowską w miejski rezerwat.
Can changing the way we mine for oil save our planet from catastrophe? The Buried Sunproject concerns how the production and consumption of energy impacts our daily practices, ultimately shaping economics, politics, and culture. This web documentary, prepared for Biennale Warszawa, it is available free of charge at www.buriedsun.com.
The sun seems delicate, even innocent, when its rays fall across your face. Its true power is revealed, however, in the transformation of organic matter. Hundreds of millions of years ago, the sun was “buried” underground in the form of plant debris, which then became oil, gas, and coal. Thanks to this, in the 19th century, the evolution of civilization gained momentum. Energy resources allowed modern countries to develop, and energy policy largely determined the shape of the new world.
Energy sources are a common good and serve as fuel for progress, but at the same time, they have become an arena for intense international disputes and the exploitation of workers. Access to energy impacts social inequalities – today, around one billion people are facing the effects of energy poverty. Our natural resources are becoming depleted, and the exploitation of fossil fuels has polluted the environment and led to a rise in the Earth’s temperatures.
We already know that stopping the progression of our planet’s degradation calls for a revolution in the way we think about energy. In the future scenarios we can imagine in response to the climate crisis, there is only one solution: a transition to renewable energy sources, including water, wind, and solar. But simply replacing mines with wind turbines, and refineries with solar farms, won’t bring the results we need – unless we also reduce our energy consumption.
So what will the energy of the future be like?
As a web documentary, Buried Sun is composed of different elements: text, images, film, and narration. These are enriched with references to materials that allow for deeper knowledge about the various aspects of energy transitions. The website will be made available in both Polish and English and adapted to the needs of people with disabilities.